Stale jesteśmy skonfrontowani ze śmiercią. Coś trwa i coś się kończy. Ludzie odchodzą. Są z nami, żyją obok nas, egzystują i nagle ich nie ma. Pęka cienka nić naszych relacji. Kiedy są to ludzie mijani, o których wiemy, albo ujmijmy to tak – znani, nieznani, w jakimś sensie „obcy” – ludzie, jak całość, która nas otacza – to ludzie ci po prostu „znikają”. Byli i ich już nie ma. Dotyka nas to o tyle, że żal, że smutno, że bardziej pusto, że już ich nie ma. Gorzej kiedy są to ci, z którymi łączyły nas jakieś relacje – bliższe czy dalsze. Wtedy w naszym świecie pojawia się tąpnięcie. Kończą się słowa. Kończą się nadzieje, kończy się wszelka przyszłość. Pozostaje tylko przeszłość i ostateczność faktu, że już się nie spotkamy, nie podamy sobie ręki, nie zamienimy kilku zdań, nie spojrzymy sobie w oczy. Po prostu koniec – było, minęło, nie wróci. Zostają wspomnienia, zostają myśli, zostaje cały ten bagaż wspólnie wzniesionej budowli jaką były właśnie relacje – oparte na emocjach, myślach, słowach i spotkaniach. Pozostaje pamięć i pielęgnacja. Takich bolesnych lekcji dostajemy w życiu kilka. Co dalej? Czy zdajemy sobie sprawę jak ważne to lekcje, czy dajemy radę „to” unieść i wyciągnąć właściwe wnioski, czy łatwo jest dalej pytać i żyć? Zapewne nie. Dalej miotamy się w materii i wirze codzienności. Świat nie daje nam od siebie odetchnąć. A jednak coś się stało. Struna pękła. Dokonało się… I zawsze zapytamy – co mogliśmy zrobić lepiej?
21 marca 2017 o godzinie 7.00 rano zmarł Ojciec mojej ukochanej Żony, człowiek, którego ceniłem, szanowałem, podziwiałem, ba … człowiek, którego tak bardzo polubiłem… – Tadeusz Wierzbicki, emerytowany profesor politechniki, jeden z twórców Politechniki Białostockiej – kilka o Nim informacji znajdziecie pod powyższym linkiem …
Piszę o tym, bo to był wyjątkowy człowiek. Wielki żal … wielki żal… Miałem pisać o czym innym. Tematy – wszelkie tematy – wypadły mi z rąk…