Właściwy ciężar poezji

Autor recenzji: Andrzej Gnarowski

Największe piękno dopełnia się jednak

w odwiecznym temacie,

który poezja ta rozwija.

Hauptmann

 

 

Właściwość – to zakres działania ograniczony do określonych spraw Ciężar – to siła z jaką Ziemia przyciąga ciało. Poezja – to twórczość artystyczna, wyrażająca się w mowie wiązanej (ukształtowana rytmicznie i stylistycznie). „Chyba nie można zważyć poezji. Może warto jedynie pytać o jej ciężar właściwy” konkluduje poeta Andrzej Walter w ostatnio wydanej książce poetyckiej „Ciężar właściwy”. Czasem pytamy o ciężar gatunkowy poezji (właściwy jakiejś rzeczy lub danemu ciału – poezja działa na terenie przestrzeni subiektywnej). W sumie ważna to poezja – jako esencja istnienia („natchnienie” jest poecie posłuszne jak głód z którego korzysta – jak lekarz stara się korzystać z mechaniki ciała. „Aby dużo pisać, trzeba dużo myśleć (to z Baudelaire’a) – taką wizytówką może się pochwalić Walter – pisarz, poeta, publicysta, krytyk literacki oraz fotografik. Redaktor Tygodnika Literackiego Pisarze, pl. Autor książek poetyckich i wielu wystaw fotograficznych w kraju i za granicą. Młodość literacka poety z Gliwic nie była młodością bez programu – bez ideologii – kiedy to nowe obszary rzeczywistości zagarniał w sferę sztuki. Pojawił się w momencie kulturalnym, w którym równie łatwo można było zgubić się, co wzbić się na bardzo dużą wysokość. Pierwsza pozycja książkowa „Paryż” jakby zapowiadała nowe życie (chociaż za wcześnie było, żeby oświadczyć, że jest SIĘ/, królem ziemi i nieba). Jestem przekonany, że przestrzeń w poezji Waltera jest dogłębna przez wspaniałe prześwity, czeluście światła i barwy ukazujące się na horyzoncie – niknące w dali w złocistym deszczu słońca:

 

Wykrada mnie

drogowskaz śmierci oraz pożółkły liść konieczności

 

(…)

 

Jest wilgotna nostalgia, w której

wspomnienia zawsze znikają w jaskini

bez jutra i pamięci.

 

(„Ostatnia scena”)

 

Poeta (jako człowiek o naturze refleksyjnej) usiłuje odpowiednio przedstawić grę sił – wektorów, nakierowanych na osobowość o charakterze emocjonalno-intelektualnym – co powoduje, że występuje wypadkowa postępowania bohatera. Prawdziwymi poetami są tylko ci, którzy potrafią wniknąć w samych siebie. Pogrążyć siebie aż do zespolenia z ogromnym stawaniem się świata. Człowiek Waltera – ten wygnaniec z krainy dzieciństwa i wczesnych lat młodości – błądzi w labiryncie naszego czasu. „Bo przecież zmieniamy się w czasie i przestrzeni, a powroty pamięci – nigdy te same – podkreślają jedynie rozmiary przebytej metamorfozy.” Walter chce widzieć w książce poetyckiej minimum słów i maksimum związków. Badacz literatury znalazłby tu związki łączące z potoczną mową ustawiając własne widnokręgi i równoległe perspektywy odnoszące się do malarstwa, fotografii, filozofii i muzyki. Muzyka jest energią sama w sobie – może wyrazić nieufność, lecz przede wszystkim rzuca wyzwanie. Tak, jak poezja Waltera rozszerza granice istnienia – tyleż spogląda na swoje wewnętrzne mechanizmy, co na powinności względem świata fizycznego. Poetę kategorie czasowe frapowały zawsze – widział w osmozie przeszłości i teraźniejszości tę szczęśliwą stronę egzystencji. Poezja – to przecież „rzeczywistość dosłowna” zrodzona z zadumy, rozpaczy, czy też wielkich, niespełnionych pragnień. Teraz wiemy, że świat, którego świadomość nosimy w sobie kiedyś nas opuści. Także dzisiaj możemy postawić pytanie:

 

Zapytano mnie,

ile waży poezja.

 

(…)

 

Cóż za pytanie na

miarę czasów.

 

(…)

 

Dziś wydaje się, że wiem, iż to obwoźny ogród pawi,

które z lęku przed, nicością

rozkładają przed sobą ogony i głośno

skrzeczą dla zmylenia orientacji.

 

(„Ciężar właściwy”)

 

A więc jaka jest prawda? Ale takie pytania nie są zajmujące w naszych poważnych czasach. Czy „Ciężar właściwy” jest bowiem przełomem w lirycznej edukacji Waltera? W tej poezji istnieją nie tylko sprawy Ziemi – jest jeszcze coś z filozoficznej drwiny – największe piękno dopełnia się jednak w odwiecznym temacie, który ta poezja rozwija. To próba wyjścia poza postawę deklaratywnego humanizmu. Wiersze są wielotematyczne. Powoli śledzimy eksplozję obrazów, odczuć i brzmień. Autor pisze o śmierci, która jest próbą przeciwstawienia się upływającemu czasowi, który paradoksalnie jest wrogiem, a jednocześnie sprzymierzeńcem człowieka – pozwala mu trwać:

 

Coraz przyjemniej się czuję

pośród płyt nagrobnych”

 

(…)

 

Coraz częściej /

odwiedzam cmentarze.

 

W wierszu „Pożegnanie” dedykowanym Małgosi Bartyńskiej czytamy:

 

To było dla żywych

Ksiądz, przemówienia, kwiaty.

Wracaliśmy brudni od słów.

Słowa tuliły się do liści,

wyczekując płomieni.

A kiedy zatliły się wspomnienia,

było po wszystkim.

 

Szukałem w wierszach Andrzeja Waltera (tak znamiennego klimatu uczuciowej podniosłości znalazłem go w wierszach dla J. Podobno Bóg „chcąc stworzyć Ewę zesłał głęboki sen na Adama; gdyż kobieta jest snem mężczyzny”. A więc mężczyzna i jego tajemnica oczekiwania – stan wzruszenia, któremu poeta przypisuje tak wielką wagę (takie wiersze wymagają nastrojowego odbiorcy) oto miara czułości wpisana w pragnienie miłosnego pojednania:

 

Nie bój się,

będę jeszcze

rycerzem, który zabije smoka i który

nakarmi twoje spragnione usta.

 

(„Jezioro”)

 

Kocham Cię.

Tylko to potrafię

i tylko to

ma sens.

 

(„Linia specjalna”)

 

Miłość została tu wyniesiona na pierwszy plan, stając się podstawowym celem i przesłaniem. Takie bywają prawa miłosnych reminiscencji – i w nich właśnie rozgrywają się zasadnicze momenty ludzkiego losu. I oto nagła zmiana tonacji:

 

„Pod skrzydłami

/ słów kiełkuje rewolucja”

 

czytam w wierszu „Miraż” – o istocie tak pojmowanego czasu poetyckiego” mam jako takie wyobrażenie. Bo czym miałaby być wyobraźnia poetycka. Doświadczenie przesuwa się przed oczami zjawiska, które tak biegną jedne za drugimi, że:

 

„Wszechświat zatrzymuje się.

Starzy poeci / odchodzą / jak liście, / które

zaczerpnęły soki, / z wieży z kości słoniowej”.

 

Jest to postawa realna – daleka od poetyckiego anarchizmu – lecz świadoma swoich ograniczeń, wynikających z typu mentalności społecznej kodyfikowanej przez naszą rzeczywistość:

 

Oto obcy. Pukają do naszych miast

martwych teoriami bezwzględności

i patrzą.

 

(…)

 

Zostawiają nam ślady oczu

zostawiają martwe gołębie

i patrzą, na nas patrzą, tylko patrzą

uważnie.

 

(„Uliczna latarnia”)

 

Ogrom sensów wyjmuję z tych wierszy (może nie wprost) pamiętam, że poezja rozgrywa się między świadomym i nieświadomym – i każde słowo znaczy podwójnie. Trzeba jednak wezwać charakterystyczne cechy zawarte w Baudelaire’owskim temacie „Zasada poezji”, która nie posiada innej rzeczy, poza sobą samą…

 

Andrzej Gnarowski

 

Wykorzystanie zdjęć lub tekstów bez zgody autora zabronione

Projekt i realizacja: agencja interaktywna futuresystems.pl