Andrzej Walter – (rocznik 1969) ur. w Zabrzu, związany z Gliwicami. Absolwent Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach. Doradca podatkowy. Poeta i fotografik, autor indywidualnych wystaw fotografii w kraju i za granicą; laureat nagród fotograficznych. Jest też autorem książek o charakterze poetycko-fotograficznym Paryż (2003) i Nastroje (2004), a także tomików wierszy Miłość (2007), Tam gdzie zebrałem poziomki (2010) oraz Punkt rzeczy znalezionych (2011). Z początkiem tego roku ukazał nowy zbiór poetycki – pod dramatycznie brzmiącym tytułem Śmierć bogów. Przyjrzyjmy się książce.
Zrazu, po pierwszym zderzeniu z tytułem, moje skojarzenia pobiegły ku terminowi Nietzchego Gott ist tot i – jak się okazuje – jest tu coś na rzeczy. Ale po kolei. Pokaźnej objętości zbiór, bo liczący ponad osiemdziesiąt utworów, jest dziełem konstrukcyjnie przemyślanym i konsekwentnie poprowadzonym. Autor podzielił książkę na trzy działy: „Olimp”, „Hades” i „Styks”, poprzedzając ją tekstami „Nad brzegiem Styksu”, „We mgle Olimpu” oraz „Noc Hadesu”. Owe teksty wstępne, niepoetyckie, bo o charakterze eseistyczno-publicystycznym, mają za zadanie wprowadzić czytelnika w przesłania i klimat całości.
Sygnalizacja rozstawiona, tropy rozrzucone. Kroczymy, biegniemy – od wersu do wersu, od strofy do strofy, gubiąc i łapiąc oddech w kadencyjności utworów. Co z nich wynika, w jakie światy zostajemy wiedzeni? Ba! Bogate kulturowo, pełne odwołań i aluzji do przeszłości – aż po współczesność, pułapki oraz kody naszych czasów. Owa poetycka peregrynacja, pozwalająca nam szerokimi łukami łączyć mitologię i antyk z zimnym i dołującym postmodernizmem dnia dzisiejszego, tworzy w sumie niepokojącą wizję kondycji świata. Raz jeszcze, popędzeni tymi wizjami, zadajemy sobie pytanie: dokąd zmierza nasza cywilizacja, czemu służą (a raczej czemu nie służą) mnożone lawinowo gadżety techniczne, gargantuicznie rozrosła konsumcja, ku czemu zmierzają społeczeństwa? Społeczeństwa czyli zbiorowiska ludzkie przypominające stada bezmyślnych lemingów, łatwe do sprowadzenia na skraj przepaści?
Gdzie tu wreszcie miejsce dla spraw pozamaterialnych, dla humanizmu, dla idei, dla etyki, dla ducha? Szeroko pojęta kultura europejska, gdyż ona wzięta jest przez A. Waltera na widelec, nie tylko zatraca swój wymiar uniwersalny, ale rakowacieje. Bóg wciąż niemy pozostał zauważa poeta w utworze „kod dostępu”, co można odczytać jako nawiązanie do wspomnianej na początku Nietzcheańskiej koncepcji, wedle której Bóg wciąż „jest”, choć jest martwy. Podskórnie, bo nie wprost, znaleźć możemy w tomie autora Miłości odwołania do filozoficznych, a też literackich nurtów reprezentowanych także m. in. przez Sartre’a, Heideggera i Spenglera, jak również naszych rodzimych twórców – choćby Brzozowskiego czy Witkacego. Na przełaj idąc stwierdzić można, iż fundamentalni dla naszej kultury bogowie wyparci zostali przez bożki, znaczące systemy wartości (i autorytety) padły, a dominować zaczęła miałkość, słowem kocia muzyka ideologii nijakiej.
Gorzkie to konstatacje. Jednak stwierdzić należy, nie bezzasadne. Notuje poeta w wierszu „fetor”: wierzę w koniec/ bo przecież nastąpi po początku/ wierzę w dobro/ bo przecież nie ma tylko zła/ wierzę w naturę/ bo nie cyberprzestrzeń ukaże// kim jesteś. A zatem jest pewna nadzieja, w każdym razie szansa odpoznania tego, co dla nas ważne. W tym ślicznie pokolorowanym/ zewnętrznym/ szambie – dodaje sardonicznie na końcu cytowanego wiersza A. Walter
To trzeba podkreślić, omawiając książkę. Celny język, skrótowość opisu, pewną powściągliwość w używaniu słów wielkich. Warte też jest zauważenia specyficzne poczucie humoru, któremu dystans do rzeczy może nie zawsze wychodzi, lecz przecież liczy się tu szlachetne usiłowanie.
Na koniec o tym, co powoduje niepokój lub wprowadza dyskomfort w trakcie obcowania z książką. Oprawa krytyczna. Cóż, nie jestem zwolenniczką opatrywania publikacji nadmiernymi ilościami komentarzy. Czytelnik powinien sam, bez natrętnych wskazówek czy sugestii, rozpoznać dzieło. Posiąść satysfakcję własnych odkryć. Gdy tu, oprócz posłowia Leszka Żulińskiego , na okładce mamy cytacje opinii Anny Kajtochowej, Macieja Naglickiego, Andrzeja Gnarowskiego, profesorów Ignacego Fiuta i Jerzego Poradeckiego. Jakby stwierdził profesjonalny cukiernik – „za dużo wisienek na tym torcie”. Trochę też drażnił momentami nadmiernie eksploatowany język z publicystyki rodem. Ale to być być może jedynie prywatne „skrzywienie” osoby wyżej ceniącej sobie „czystą” lirykę.
Poza wszystkim, niezależnie od ostatnich uwag, tom należy uznać za udany, a nawet intrygujący. Wart poświęcenia czasu na lekturę i refleksje z tego wynikającą. Gdyż widać w nim indywidualny rys – co już samo w sobie jest bardzo ważnym wyróżnikiem poezjowania.
Andrzej Walter „Śmierć bogów”, Wydawnictwo i Drukarnia Towarzystwa Słowaków w Polsce, Kraków 2012, str. 116