wszyscy zdeformowani
zwielokrotnieniem
jak światło rozszczepione
świecą szepcząc swoje teraz
kiedy stwarzasz
czas i jego pochodne
banalnie w ciszy
zanurzam głowę w dłonie
wpisany w wyrwane
kartki z kalendarzy
strzępy wspomnień
oraz jutrzejszych scenariuszy
kiedy stwarzasz
własną wersję wydarzeń
biorę wiaderko z łopatką
wchodzę w piaskownicę
nabiorę porcję
by rozsypać
komuś pod stopami
sobie w oczy
próbuję żyć