Mawiają, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Może tak, może nie. Ja w każdym razie, mając już dość tego naszego polskiego … kumoterstwa, zawiści i pewnych narodowych cech, że wszystko musi mieć swój kontekst i odniesienie w układach – wysłałem po trzynastu latach zdjęcie na konkurs do Stanów Zjednoczonych. Do Photographers Forum w Los Angeles. Wygrałem ten konkurs trzynaście lat temu. Dorocznie wydają tam prestiżową publikację albumową „Best of Photography 2013”. U nas w Polsce mało kto chyba o tym wie, albo mało kogo to ciekawi. Amerykański magazyn – Photographers Forum – to wyjątkowe pismo. Ma kontakty we wszystkich kalifornijskich galeriach fotografii. W ogóle USA to „inna bajka”, jeśli chodzi o fotografię. Na ten konkurs z reguły nadchodzi po 30 tysięcy prac, w zasadzie z całego świata. Oczywiście płaci się za uczestnictwo symbolicznego dolara, ale wierzcie, eliminuje to niepotrzebnych uczestników, a im pozwala zdrowo funkcjonować. Kiedyś było zabawnie. Trzeba było wystawiać czeki na kilka dolarów, co w polskich bankach kosztowało dużo czasu i … prowizji. Dziś się ucywilizowaliśmy i możemy na kliknięcie taką opłatę wnieść. Podsumowując wysłałem. Dlaczego?
Sprawa jest jednocześnie prosta i skomplikowana. Dawno już straciłem zapał do wysyłania czegokolwiek w Polsce. U nas odbywa się to tak, że nagradzani są: z polecenia, z nazwiska, pochodzenia, ojca, praojca, bądź z grona krewnych Królika. Tam jest … no jak to określić – sprawiedliwość. Taka dawno purytańsko – amerykańska uczciwość wobec Boga i Historii. To chyba w Polsce niezrozumiałe. W takiej Grecji też jest to niezrozumiałe. Czy we Francji … Tam jest inaczej. Najpierw zdjęcie i jego filozofia przekazu, potem dopiero – kto zrobił. Rządzi sztuka, sens, wartość, a nie układy. No tak tam po prostu jest. Doświadczyłem tego kilka razy.
No i z radością donoszę, że tym razem nie wygrałem, ale … zakwalifikowałem się do publikacji „Best of Photography 2013”. Sprawiło mi to prawdziwą radość. Otrzymałem okolicznościowy dyplomik – ach, to takie amerykańskie, kotylionowe… ale miło.
No i prezentuję Wam zdjęcie, które wysłałem …
Fotografia przedstawia … No, co przedstawia? Nic nie przedstawia. Pozornie. Moje wyrachowanie niech mi zostanie wybaczone. Ta fotografia jednak coś przedstawia. Świat podparty na jednym, wątłym firmamencie, cieniutkim i lichym jak kondycja współczesnego człowieka Zachodu. Monochromatyczność barwno-kulturową. Surowość wyrazu. Taki mocny akcent ogołocenia ze wszystkich ornamentów. Obraz dynamiczny, a zarazem toporny. Obraz skontrastowany właściwie, a jednocześnie pusty. Symbol. Nostalgia. Bezsens. Tam to wszystko jest. Tylko to jest fotografia myśli. Mógłbym w ten sposób opisać wiele zdjęć. Tak się powinno odbierać fotografię. Koncepcjonalnie. W odróżnieniu od malarstwa, gdzie liczy się światło i nastrój, w fotografii ważnym jest skojarzenie, decydujący moment i głos tematu.
Oczywiście światło i nastrój to podstawa, ale fotografia to zamrożenie świata na ułamek życia. Ma inne cechy materii. Jest tworzona dynamicznie. Jednak trzeba wiedzieć, co się chce sfotografować, gdzie się to chce zrobić i … po co… Ja to zdjęcie wykonałem świadomie. O to mi chodziło. Jasne – była: chwila, okoliczność, światło i predyspozycja. Ale świadomość aktu twórczego też była.
Cieszę się z tego wyróżnienia. Pod choinkę mam dostać album „Best of Photography 2013”. Wierzę, że poczta się spisze. To będzie uczta. Teraz – mam na myśli inne zdjęcia, które tam zobaczę. Materiał na całą konferencję. Czas – delektowania się.