Jak przegrywa się marzenia

17 lipca 2018

Wielokrotnie zabierałem się do tego tekstu, ale w końcu rezygnowałem. Przyczyną był chyba kontrast pomiędzy rangą i znaczeniem ponoć „tylko” sportu, a powagą i doniosłością dnia codziennego i spraw przezeń niesionych – polityki, kultury czy sztuki. A jednak po minionym Mundialu, nam, Polakom, w sercu pozostały ból i zadra olbrzymia. I może dopiero obudził mnie z letargu tekst Andrzeja Dębkowskiego, u którego czuję ten sam ból, tę samą zadrę, ten sam smutek, to samo rozczarowanie i to samo zniechęcenie.

Tekst Andrzeja z 16 lipca 2018, a zatem w dzień po ostatnim gwizdku tych mistrzostw znajdziecie na Jego blogu – poniżej zamieszczam link, abyście mogli się nań łatwo i szybko przenieść i z nim zapoznać (a z pewnością warto):

https://andrzejdebkowski.wordpress.com/blog/

Wracając do futbolu, tej najbardziej poważnej z niepoważnych spraw … otóż trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, a właściwie wrócić do czasów dzieciństwa, do roku 1974 i 1982, aby dobrze pojąć i zrozumieć co dziś czujemy… Trzeba powiedzieć szczerze, że ówczesny sukces piłki kopanej (jak mawia się, aby oddać rangę, że to „tylko” i tak dalej), otóż ówczesny sukces podtrzymywał na duchu w trudnych momentach potrzeby przetrwania ciemnej strony PRL-u. Ten sukces jakoś krzepił, dodawał otuchy, rozniecał wiarę, że Polak też potrafi, że może jest biednie, nędznie i siermiężnie, ale sukces w najpopularniejszym sporcie na świecie pozwala zachować dumę, nadzieję i godność oraz szacunek dla samych siebie. Piłkę nożną oglądają i przeżywają tłumy. Na trybunach premierzy i prezydenci, papieże i władcy. Coś w tym jest. Piłka nożna – jakiś fetysz i atawizm zarazem współczesności.

I w tym wszystkim – mamy oto teraz długo wyczekiwany mundial w Rosji, ad 2018, ponoć świetny zespół, wreszcie świetny zespół, w końcu, po 36 latach coś znaczący, ponoć w rankingu światowym siódmy, losowany z rozstawienia – równy Brazylii, Argentynie i Niemcom, a potem nadchodzi taki dzień jak 19ty czerwca 2018 i nagle znajdujemy się w czarnej czeluści. Taki wstyd. Żenada. Ból i rozczarowanie… niedowierzanie. Złość, gorycz, smutek, i to poczucie, dopytywanie siebie i innych – co się stało? Jak to możliwe?

Odpowiedzi, które nadeszły, powodowały jeszcze większy ból, smutek i przygnębienie. Wnioski, konkluzje i refleksje są zatrważające. Właśnie takie jak opisał Andrzej Dębkowski, ale i można drążyć dalej… głębiej, dociekliwej, może trzeba? …

W tej rosyjskiej porażce ukazały się bowiem wszystkie nasze narodowe cechy, cała ta mizerność naszych charakterów, cała wielka smuta tego – czym jesteśmy, kim jesteśmy i dlaczego tacy, a nie inni we współczesności, dlaczego współtworzymy, taką, a nie inną rzeczywistość, dlaczego jesteśmy: leniwi, zepsuci, kłótliwi, zadziorni i butni, a potem skundleni, umniejszeni, skąd w nas tyle Dyzmy i buraka w jednym wcieleniu. Dlaczego i z lewej i z prawej wyłazi cham, głupek, pajac, prostak i polski cwaniaczek, który tak naprawdę niczym świata zadziwić nie potrafi…

Wybaczcie ten język, pokłosie rozgoryczenia. We mnie coś pękło, coś zamarło, jakiś element patriotyzmu z nadzieją doznał porażki i przestałem już wierzyć w polskiego ducha, w to, że jak zajdzie potrzeba pokonamy wszystkie przeszkody, ocalimy ojczyznę, i w ogóle, że ta ojczyzna jeszcze coś dla kogoś znaczy …

A jak bardzo różnimy się od tego, na co czekaliśmy, pokazali nam (o ironio) Chorwaci, słowiańscy bracia w duszy i w wierze i w stylu życia … pokazali jak bardzo się od nas różnią – w motywacji, w chęci, w energii, w honorze, w dumie, w umiejętności walki i w umiejętności uniesienia odpowiedzialności wyzwań.

Co się stało z naszą klasą? Serca nam pordzewiały. Dusze nam pomarły. Sumienia się pokurczyły … zaczynam mieć powoli już to wszystko w … czerni … nosa, choć pasowałby tu inny, osławiony organ wulgarności wszetecznej… no cóż, zawsze można inaczej.

Tyle, że, kochani, nie łudźmy się. W Polskiej kulturze, sztuce, w polskiej literaturze i w środowisku, które ją współtworzy, jest dokładnie tak samo. Analogie są aż nadto oczywiste. Kto tego nie widzi jest ślepy, albo chce być takim … i kręcić jakiś swoje marnej jakości lody… ale to już temat na odrębny felieton…

Wykorzystanie zdjęć lub tekstów bez zgody autora zabronione

Projekt i realizacja: agencja interaktywna futuresystems.pl