Historia dziejów ludzkich jest w dużej mierze historią nierządu. Smutna to okoliczność, tym bardziej przygnębiająca gdy dostrzegamy ją pośród ludzi, których uważaliśmy za innych niż są. Być może nawet za autorytety.
Taka sytuacja wydarzyła się 16go stycznia kiedy Adam Zagajewski zdecydował się opublikować na łamach Gazety Wyborczej swój wiersz
„Kilka rad dla nowego rządu”.
http://wyborcza.pl/1,75968,19484281,kilka-rad-dla-nowego-rzadu.html
Jak wiele jeszcze trzeba zrobić (powiedzieć, napisać), aby dostać w końcu tę Nagrodę Nobla? Do czego jeszcze trzeba się w tym względzie posunąć? Do trwonienia siły i wyrazu własnej twórczości? Do rozmieniania na drobne czegoś, na co pracowało się całe życie?
Pisałem już o poezji Pana Adama, o znakomitej prozie … nie sądziłem jednak, że przyjdzie mi pisać o tym wykwicie braku wyobraźni, o złej woli, o podstawowych błędach logicznych, mentalnych i ideologicznych, o niezrozumieniu (w efekcie) prawdy o współczesności, o erudycji ograniczonej do twórczości przeszłej, którą rozbija się w drobny mak takim posunięciem. To straszne. To smutne. To – w obliczu pewnych uwag w owym „dziele” – żenujące.
Nie posunę się w moim proteście tak daleko jak Pan Bohdan Urbankowski, który porównał naszego kandydata do karalucha i odpowiedział mu wierszem opublikowanym na łamach „Gazety Polskiej” zatytułowanym „Polski Samsa”. Chociaż czyn Pana Adama nosi znamiona kafkowskiego absurdu.
http://www.gazetapolska.pl/33896-o-poecie-ktory-postanowil-zmienic-sie-w-karalucha
Oportunizm sięgnął bruku. I trafił „pod strzechy” …
W wierszu Pana Adama odnajdziemy kpinę, pogardę i cynizm. Odnajdziemy mijanie się prawdą, celowe, demagogiczne argumenty. A może jednak kompletny brak zrozumienia ducha czasów…?
Kiedy czytam, że nasz rząd –
„Nie może kierować się czułostkowymi względami,
które są typowe dla zachodnich polityków.”
– myślę, że dawno nie czytałem większej bredni.
Kiedy czytam, jak to poeta użala się nad liberałami, zastanawiam się czy rozumie w ogóle pojęcie liberalizmu i czy nie widzi, że obecni krzykacze Zachodu, to nie żadni liberałowie, lecz lewaccy liberałowie, którzy garściami zaczerpnęli treści z marksistowskich teorii, aby dziś wprowadzać je w życie, jak kiedyś dwa totalitaryzmy, które doprowadziły do Holokaustu. Bo Holokaust nie jedno ma imię – kilka milionów ofiar w obozach i tu i tam. Obozy – Panie Adamie – były na terenach Niemiec, Polski i Rosji – gdyby Pan nie wiedział. Tak – w Rosji też były – ilość ofiar jest trudna do określenia i wciąż sporna, no, może poza kwestią skali.
To z pewnością więcej niż ofiary faszyzmu.
Cóż, tylko Wujek Stalin, był dobrym przyjacielem Zachodu… Tak jak Pan obecnie jest dobrym przyjacielem Salonów. Warto? Pewnie okaże się, że tak. Z pańskiej perspektywy, a może i z naszej, gdyż szczerze Panu tego Nobla życzę, ba, nawet twierdzę, że się on Panu należy (tak jak należał się Różewiczowi).
Wróćmy do tego nieszczęsnego wiersza. Pan wybaczy – nie każdy produkt jest doskonały, a ten „wiersz” (na zlecenie) ma w kilku miejscach brzmienie grafomańskie – choć przecież wiemy, że w każdym z nas tkwi czasem grafoman.
Kiedy Pan Adam – w radach dla nowego rządu – pisze o pomysłach rozstrzeliwania reżyserów, internowaniu profesorów prawa przecieram oczy ze zdumienia. Kpi? Czy może jednak kpiąc w to po prostu wierzy. Albo pisał to pod wpływem odurzenia … Może zamiast wypisywać takie bzdury warto po prostu chwilę pomyśleć.
Nie, Pan Adam nie był odurzony, nie jest cynikiem, jest zdecydowanym, wyrachowanym graczem, który jest już tak bliski ciastka, że gotów jest posunąć się do wszystkiego, aby zaspokoić ów głód. Głód Nagrody Nobla.
Panie Adamie. Że cenię pańską twórczość – to już Pan wie. Że życzę Panu tej Nagrody, też Pan wie … Że zrobił Pan bardzo nieładnie publikując ten pełen pogardy tekst – również Pan wie. Może jednak Pan nie wie, że nawet kiedy Pan tę nagrodę otrzyma – i kiedy będziemy z tego (my, Polacy) wszyscy dumni – ta Nagroda już nigdy nie będzie smakowała tak samo jak mogłaby smakować. Przez ten jeden (nie czarujmy się – dosyć słaby) wiersz.
Napisał też Pan w nim, że
„Poetów można zostawić w spokoju,
i tak nikt ich nie czyta.”
Tutaj być może jesteśmy zgodni. Zapytam jednak na koniec dlaczego stara się Pan obrazić tych, którzy jeszcze Pana czytają?