Wchodzę w czas podsumowania mijającego roku. Jaki był? Dlaczego wydarzyło się tak, a nie inaczej, a wreszcie jaki będzie rok kolejny, właśnie nadchodzący. Zawsze w tym okresie nachodzi chmura melancholii oraz całe, zaplątane, kłębowisko refleksji. Mogą to być myśli bardzo osobiste, jak i myśli człowieka – elementu pewnej jasno określonej zbiorowości ludzkiej. W takim dwoistym wymiarze właśnie żyjemy. Obydwa te wymiary splatają się ściśle i trudno je rozdzielić. I myślę właśnie od czego zacząć. Zacznę zatem od tego:
W Polsce nie będzie lepiej. Może będzie tak samo, co i tak byłoby dobrym rozwiązaniem, gdyż znaczyć będzie, iż nie będzie gorzej. A gorzej może być, oj może…
Kiedy wracaliśmy wczoraj z Krakowa widziałem kompletnie wypełnione po brzegi parkingi marketów. Morza i oceany samochodów. Tak w miarę zamożni rodacy spędzają czas wolny. Jak ma być lepiej? Skąd to ma nadejść? Z tych marketów? Reszta siedzi przed telewizorem, część w internecie, a wkoło krąży wielka samotność… samotność oswojona i obłaskawiona. Udaje, że nią nie jest. Taki sam obraz wyłania się na rok następny.
W Krakowie z kolei zamknięto kolejne trzy księgarnie, które lubiłem odwiedzać…
Kraków jednak, na tle Polski marketów, jawi się jak miejsce rodem z innej planety. Kafejki, knajpki, restauracje, teatry i resztka innych – jeszcze żyjących, pozostałych – księgarń… Mam wrażenie, że ten tłum turystów powoduje, że takie – inne niż marketowe – życie kwitnie.
To jest jednak refleksja oboczna. Nie mająca wpływu na ogląd ogólny.
W Polsce nie będzie lepiej z wielu innych powodów. Te powody to między jeszcze innymi: coraz większe zidiocenie społeczeństwa, coraz większa chciwość, coraz większy brak empatii. Uleganie świetnie opracowanym technikom „wciskania kitu” przez „marketowe firmy” oraz przez telewizyjne gwiazdki. Kreowanie postawy: „zrób sobie dobrze, innym się nie przejmuj”.
Zatem nic się nie zmieni. Nie ma w Polsce takich sił, które mogą to zmienić. A jeśli są to nie dysponują i nie będą dysponowały ani środkami, ani maszynerią, aby takie mentalne zmiany być w stanie przeprowadzić. Niestety.
Smutna to prawda, ale musimy się z nią pogodzić.
I w takiej optyce spotka nas w nadchodzącym roku mnóstwo nowych, coraz bardziej wyrafinowanych, rozczarowań. Będą to rozczarowania ogólne – społeczne i ekonomiczne, ale będą to też rozczarowania ludzkie. Mam na myśli zawód spowodowany przez drugiego człowieka. Przez egoistę, które egoizm jest rozgrzeszany i któremu wmawia się, że tak jest dobrze. Przez człowieka uwikłanego w kolesiowskie układy, a jeśli nie będziecie „z Rodziny” macie przekichane. Zawsze znajdą się tacy, którzy będą mogli „więcej załatwić”… Ta gangrena rzuca się na coraz rozleglejsze warstwy społeczne i stany ludzkie. Dotyka tych, których byśmy o takie postawy nie posądzali. To żałosne, ale dojmująco prawdziwe.
Obawiam się zatem, że niestety taki może być ten nowy rok. Ewoluujący w tym kierunku. Zdarzy się w nim kilka miłych wydarzeń, parę fantastycznych spotkań i trochę sympatycznych chwil. Na pewno, lecz tendencja odczuć pozostanie właśnie taka. Obym się mylił, czego sobie i Wam życzę na ten Nowy 2014 Rok …