bywam banalno niebanalnym kameleonem
kiedy barwy stroję pod parasolem
a deszcz pada i puka
zamieniany w wino
i przez szczeliny przecieka mocząc włosy
upijając mnie zapachem
czyli jako
zbrodniarz bez win stoję obok
a łotr zapewnia
że dziś i ja będę z nim w Raju
jak tylko wykonam poprawną
zmianę barw
w powinność
a ja bywam pijany wolnością
nie słuchając przechodniów
biegnąc gdzieś pod wiatr
za wiatr
z Wiatrem
bez celu
by zebrać poziomki