wolnymi krokami wchodzę w korytarze paradoksu
na planecie człowieczej samotności
wyrytej linią życia
na dłoni która kurczowo zaciska każdy strzęp
kontaktu
stop
zatrzymuję gorycz i smutek przypisany istocie
próbuję
wędrować ciszej subtelniej wytrwalej
stop
wolnymi ruchami ściągam z twarzy
maskę sztuczności nawarstwioną czasem
ulepioną pragnieniem jakiejkolwiek ucieczki
z możliwych
stop stop stop
mówię sobie wbrew chaosowi dnia
w pajęczynie namiętności tkanej misternie
pod ziemią stop
a na koniec przed wysłaniem
popatrzę długo w jeden punkt na horyzoncie