te długie spacery
porządkują myśli
stos marzeń i stertę
zmartwień
naciskam spust migawki
płynę w ukojeniu
poprzez szare ulice
magicznych chwil
zima
a ja
upijam się kawą
w narożnym bistro
papierowe postacie
które tu dziś
nic nie znaczą
choć tak bardzo są
sobie mnie i kliszy
niezbędne i temu miastu
i ku wieczności
nieuniknionej pędzą skrycie
tunelem metra
gdzie schowałem
lęki ugaszone
te najwspanialsze wędrówki
kiedy wiem
że w końcu dotrę do Sekwany
rzeki życia i śmierci
stanę nad brzegiem bogatszy
o kolejne lata