jakaś niedoskonałość
za każdym rogiem ulicy się czai
w następnej stoi bramie
połknąć nas chce
utopić
chłodna zimna broń
skorupa
którą powleczeni
kroczymy w zbyt realny świat
jakaś małość
każdego dnia
w oczach wyryte uczucia
zamykają w czterech ścianach
nasz głos
milknący
wartości
mierzone naszą myślą
zdradzane małym czynem
zatrute
niedoskonałością
ach
tyle nas
ile od wczoraj ubyło