Bóg wkłada słomkę w roztwór wodnomydlany
i rozdmuchuje nas po świecie
ze swojej wieczności
lecimy chaotycznie
gnani pragnieniem
pękamy
zostają po nas mokre plamki
jest nas wiele
niektóre mienią się w słońcu
inne ścielą na ziemię
ze swojego kruchego wnętrza nie dostrzegamy
całego piękna
tej boskiej zabawy
a ósmego dnia Bóg
przemienia roztwór w wino
siada przy świecach
by wskrzesić nas z resztek wilgoci