O zagrożonych gatunkach

25 marca 2019

Dariusz Pawlicki w tekście zatytułowanym „O gatunkach literackich zagrożonych wymarciem” zastanawia się wnikliwie nad wielce prawdopodobnym wyginięciem eseju oraz szkicu (literackiego), lecz właściwie podskórnie – nie formułując tej tezy wprost i (nad) używając eleganckiego, wytwornego wręcz języka – zastanawia się dlaczego nasze społeczeństwo … chamieje. Nasze, tudzież nie tylko nasze, bo i powszechna to dziś tendencja społeczeństw sytego i nasyconego Zachodu, którego już powoli (po ponad 30 latach) staliśmy się nieuchronną częścią. Rzecz zatem dotyka postnowoczesnych społeczeństw współczesności. Dlaczego chamieją? Dlaczego upraszczają, redukują, niwelują – duchowości, uczuciowości, wyższych form intelekt, wartościowszych form rodzaje sztuki, generalnie większość spraw trudnych, wymagających żmudnej pracy, wysiłku, pasji czy włożenia weń najgłębszych pokładów sensu i treści? Dlaczego zadowalają się plastikiem, ersatzem, namiastką i podróbką?

 

Kochany Darku. Odpowiedź jest bardzo prosta. Poniekąd sam jej udzielasz, lecz znowu – nie wprost. Uczestniczymy bowiem (i to naprawdę wszyscy) w systemowym psuciu tego świata. Atmosferę upadku i degrengolady pogłębia właśnie też ów strach (w obliczu kaskad tolerancji, nowomowy i lewackiej poprawności w kwestii postępu praw człowieka) … ów strach w nazwaniu: chama – chamem, złego – złym, zdeformowanego – zdeformowanym, a dewianta – dewiantem.

 

Walka, bunt, brak zgody, protest, charyzma, honor – gdzie to wszystko dziś jest? Gdzie się to podziało? Gdzie zaginęło? I kto i co i gdzie i kiedy i dlaczego … za tym stoi? I komu to służy? A może nam wszystkim. Jakaś wygoda i stabilizacja w miejsce wojen i sporów? Ech, nie. Jedynie „wojny i spory” się ucywilizowały, przemieniły, totalnie chyba odmieniły swój charakter, czasami wręcz zaprzeczając naturze…

 

Świat stanął na głowie, a jednocześnie spokorniał. Mechanizm ujednolicenia – utylizacji być może – to właśnie efekt filozofii, esejów, przekonywań złotoustych piewców nowego wspaniałego świata. Byle na nowo, byle inaczej, byle w myśl Oświecenia. Oświeciło ich Darwinem, Marksem i Engelsem i tak się to toczy i truje do dziś. A narzędzia, ach… narzędzia, wraz z postępem techniki, a zwłaszcza komunikacji są … wyborne do szerzenia tych bredni. I dziś gdzie się nie rozejrzysz, gdzie nie spluniesz, wśród meneli i wśród elit „poglądy” się również … ustabilizowały.

 

Ku wymarciu zmierza nie tylko gatunek literacki. Ku wymarciu zmierzają solidarnie i wspólnie: wolność, humanizm, wiara i nadzieja z miłością, prawdziwa demokracja (nie wyłączając pojęcia demos), wszelkie prawo naturalne, odwieczne i tradycyjne, rzekłbym tożsamościowe… ku wymarciu zmierzają: wartości, etosy, idee, godność i odpowiedzialność, normy i zdrowy rozsądek. Wszystko to można opakować w kolorowy, celofanowy papierek z pięknym logo i apetycznym designem i sprzedać doskonale kreując ów produkt wraz z kontekstem, medialnością oraz doskonałą promocją. Ten świat, Darku, ustanowił się karykaturą samego siebie, a my doskonale gramy w nim rolę marionetek, którą jakże ochoczo sami chcemy grać godząc się na to wszystko…

 

Może czas odłożyć do lamusa wytworność i elegancję, może czas … dać komuś w mordę? Może na przykład czas w końcu zabrać się za polską szkołę, żeby przestała nam produkować półdebili? Może warto przepędzić tych wszystkich pseudo-polityków, którzy kłamią nam w żywe oczy, może czas się zastanowić nad wszelkimi „oczywistymi oczywistościami”… pytanie tylko kiedy i z kim?

 

I jak napisałeś na końcu cytując:

 

„Trudno sobie wyobrazić odrodzenie znaczenia książki, a zatem i pisarstwa

bez odrodzenia czytelnictwa” (O książkach i czytaniu).”

 

Ja od siebie dodam – trudno sobie (mnie, a może i nie tylko mnie) wyobrazić sobie elity, które nie czytają, które uważają się za wszelakie nadzwyczajne kasty, władne pouczać maluczkich jak być, jak żyć i po co żyć, bez czytania… no doprawdy – toż to karykatura elit, których wyobraźnia skurczyła się wraz z zasobem słownictwa oraz umiejętnością opisania i nazwania świata i zjawisk. I przestają grać tu rolę tytuły profesorskie, majątki, władza i pozycje społeczne. Cham zatacza coraz szersze kręgi, pączkuje i rozrasta się, panoszy się i rozmnaża przy przyzwoleniu złotoustych autorytetów obwołanych ową autorytatywnością na szklanym ekranie, którzy z kolei głaszczą potencjalnego Kowalskiego z Nowakiem mówiąc mu…

A róbta co chceta… i Houston, na Boga, mamy problem…

 

Jak napisałeś Darku – koło się zamyka. Zaczyna się wymarcie, wyginięcie, cały ten żałosny proces zakańczania … tego świata. I nie było wcale tak zawsze. Nigdy tak nie było. Nigdy nie było tak, że opluto już dokładnie i dosłownie …wszystko…

Wykorzystanie zdjęć lub tekstów bez zgody autora zabronione

Projekt i realizacja: agencja interaktywna futuresystems.pl