Długi czas mnie tu nie było. Wybaczcie. Trudny to był dla mnie czas. Przełomowy. Dziś już wiem.
Nic już nie będzie tak, jak dawniej. Nie miejsce to może jednak na snucie defetystycznych spowiedzi.
Chciałem się podzielić z Wami i ze Światem informacją oraz „radosną nowiną” narodzin mojego ósmego
już tomu. W dniu 15 lipca 2020 ukazał się, nakładem Wydawnictwa Adama
w Toruniu niniejszy tom:
Tom ten dedykowany jest mojej Mamie Krystynie, która pożegnała ten świat 17 maja 2020 roku (………)
Oto wiersz dla mojej Mamy:
wiersz dla mamy
kocham cię Mamo
także wtedy
kiedy mówisz cicho
że boisz się umierać
ja też się boję
krzyku mew
na nieznanym brzegu
i obcego nieba
w zasadzie
boję się uczuć
naszego kontaktu
od nowa
od początku
oczu się boję
bo widzą
czego nie chcą
i kleją się
i boję się okrutnej
bramy wieczności
za nią podobno
już tylko spokój i raj
Nic nie mów
Mamo
– ja też nie potrafię
może nauczymy się
zapominać
może zaczekasz tam
na mnie
właśnie tam
gdzie leżą na pięknie nakrytych stołach
wszystkie te niepokojące
odpowiedzi
Opublikuję tutaj jeszcze jeden wiersz, wiersz tytułowy.
korozja
w ciemnym pokoju
w korowodzie dni wypełnionych
gonitwą za niczym
tam
leżą nasze wiersze
jak ciała przed rozkładem i pochówkiem
w czarnej dziurze wszechświata
w gąszczu gorączki
w gorzkiej samotności
tam leżą
nasze oczy
porozrzucane bez godzin i nadziei
bez wyrazistości
spojrzeń
bez planet i sfer
bezładnie płynącego
czasu
oto dzieje się donikąd
Od prognozy przelotnych opadów
Do stopniowego ochłodzenia
które z wiekiem
staje się przekleństwem
krzyk nie pachnie krzykiem
podporządkował się teorii przemijania
według władców i mędrców
postacie na horyzoncie
nie są już szansą lecz trwogą
przed ostatecznym unicestwieniem powagi przemilczenia
w ciemnym pokoju w korowodzie snu wypełnionym oczekiwaniem
na nic
tam
tam
leżą nasze kości
spróchniałe
protezy wieczności
skorodowane
jak nieśmiertelność