Klata non grata?

28 listopada 2013

W inteligenckiej Polsce zawrzało. Skandal, afera, przerwany spektakl, wywiady, komentarze … zabieranie stanowisk w sprawie. Proponuję ostudzić głowy. Do wody – pod kran. Sądzę, że ulegamy pewnym manipulacjom. Wielu wypowiadających się ani nie zna całokształtu tak zwanego „teatru Klaty”, ani zapewne nie uczestniczyło w wydarzeniu – słowem, nie było ich na tym spektaklu. To o czym dyskutujecie ma źródło w medialnych doniesieniach. I tyle. Mnie też tam nie było. Zatem piszę z perspektywy widza dyskusji, która toczy się ad hoc i jest osadzona w klimacie braku informacji na temat wszystkich faktów. Na szczęście mamy dziś aż nadto źródeł informacji – nawet dostęp do nagrań video z całego zajścia. Oczywiście możemy prześledzić: o co chodziło w sztuce, o co chodziło reżyserowi, jak naprawdę zachowywali się Ci i Tamci… Pytanie kim byli Ci, a kim Tamci? Szkoda tylko, że nie znamy kontekstu.

Nie ulega już dziś wątpliwości, nagrania video, które obejrzałem to potwierdzają, że bunt widowni nie był spontaniczny. To stawia całą sprawę w trochę innym świetle.  Kto kim manipulował – nie wiem. Faktem jest, że nasz bohater – reżyser: był, jest i pewnie będzie – twórcą prowokatorem, twórcą kontrowersyjnym. Jednakże, ponieważ kilka spektakli Klaty widziałem, muszę zgodzić się z nim, że robi teatr, którego celem – założeniem, jest pobudzenie myślenia. A że dziś myślenie nie jest „w cenie” … stąd od kiedy pamiętam spektakle Klaty zawsze wzbudzały protesty. A było to spektakle dobre, albo nawet bardzo dobre. Historia Klaty jako reżysera jest w ogóle bardzo ciekawa. Nie chciano go w Warszawie, pojechał do Wałbrzycha. Zrobił tam Gogola aktywizując grupę bezrobotnych. Wspaniałe przedstawienie. Kolejne spektakle były gorsze, lecz zawsze coś wnosiły. Wrócił tryumfalnie do Warszawy, gdzie zrobiono mu nawet okazjonalny przegląd sztuk jego autorstwa reżyserskiego.

Co się zatem tak naprawdę stało w Narodowym?

(…)

Klata chyba zawsze chciał być personą non grata. Taki styl. Czy to buntownik? W wielu kwestiach tak. Wyszydza polski pseudokatolicyzm polegający na sprawowaniu obrzędu. Tępy i bezmyślny. Całkowicie miałki teologicznie. Klata przy tym deklaruje się jako człowiek wierzący. I co o tym sądzić?

Klata jednocześnie prowokuje ateistów. Pod pewnym kątem drwi z nich. A to działa na nich jak płachta na byka …

Dzisiejsza Polska coraz głębiej wchodzi w spór światopoglądowy, tan sam spór, który Zachód przerabiał lat temu naście i do żadnych sensownych wniosków nie doszedł. Europa jest laicka, Ameryka odwrotnie. Europa jest świadoma, Ameryka pełna hipokryzji . W zasadzie Europa ma również pełne pokłady swojej – świadomej – hipokryzji. I tak to jest. Zachód coraz bardziej się zatraca w niwelowaniu duchowości. Nakłada sobie pętle na szyję.

Polska też wchodzi w tę dziwną „nowoczesność”. Kłócą się ateiści z katolikami ludowymi. PiSowcy z PeOwcami. Żadna ze stron mnie nie przekonuje, gdyż po prostu przekonać nie może: swym zacietrzewieniem i … cóż – często żałosną głupotą. Na to nakłada się ten konflikt polityczny, który ma w obydwu przypadkach cwaniacko-wyrachowane podłoże. I władzę jako cel nad cele. Sytuacja bez wyjścia. Męża stanu na horyzoncie nie widać. Co robić? Patrzeć i myśleć.

 

Patrzeć jak zastępy młodych ludzi stąd uciekają. Będziemy wtedy mogli wystawiać sobie obrazoburcze sztuki, pokrzyczeć –Hańba i włączyć kilka kanałów tv.

 

To nie był chyba jednak żaden skandal. To jakaś gra. Kto ją toczy i o co? A, oto i pytanie za całe królestwo. Koń już jednak padł …

Wykorzystanie zdjęć lub tekstów bez zgody autora zabronione

Projekt i realizacja: agencja interaktywna futuresystems.pl