W piątą rocznicę śmierci poety.
W tym roku mija 5 lat od śmierci poety Jarosława Zielińskiego. Dzięki wysiłkom Ojca, założonej przez Niego Fundacji oraz całej, potężnej, silnej materialnie i rozsądnie uruchomionej machinie promocyjnej wszyscy dowiedzieliśmy się kim był Jarek. Poznaliśmy Jego poezję – całą, niestety z uwagi na zbyt krótkie życie, dosyć skromną twórczość, poznaliśmy dogłębnie … „Jego głos”. Jedno jest niezaprzeczalne – wiersze Jarka to bardzo dobre wiersze. To poezja z tak zwanej wyższej półki. Poezja gorąca, zaangażowana w istotną treść, poezja ważna, poezja „o czymś” – poezja, którą z pewnością można by uznać jako jakiś tam głos pewnego pokolenia…
Smutnym jest zatem fakt, że ten głos już zamilkł, że zadziałały mechanizmy ostateczne, że ten poeta już nic więcej nam nie powie i nie napisze, że jego życie zakończyło się tak brutalnie i tak nagle, że … że … i moglibyśmy tak snuć te rozważania bez końca.
Jednak to małe, skromne dzieło Jarka Zielińskiego dzięki Ojcu oraz wznieconym siłom nie ginie – co więcej, na pustynnej ziemi jaką stanowi obecnie polska poezja współczesna (a raczej jej możliwości oddziaływania) – jest swego rodzaju źródłem. Jest inspiracją dla młodych autorów, choćby dzięki zorganizowanemu konkursowi, fundowanym nagrodom i oferowanym stypendiom. Jarek zapewne byłby zadowolony, gdyby widział jak pomaga innym, gdyby zobaczył, że jego twórczość, jego wysiłek z nią związany – nie poszły na marne.
Miałeś swego rodzaju szczęście Jarku. Nie każdemu poecie jest ono w takim wymiarze dane – a nawet pokusiłbym się o stwierdzenie, że dziś nie jest „ono” dane żadnemu poecie. A każdy poeta przecież marzy o … nieśmiertelności swego dzieła. Może nawet bardziej niż o nieśmiertelności swojej duszy… Czy to źle, czy to błąd, czy to jest jakaś skaza psychiczna? – nie mnie oceniać. Być może rozsądzi to Ten, który rządzi Nieśmiertelnością… i ten, który zakaża nas tymi wszystkimi „natchnieniami” i pcha nas w przepastną otchłań sztuki …
I tak oto – w kontekście piątej rocznicy śmierci Jarka – Fundacja postanowiła uczcić rocznicę i z hojnością godną tej rocznicy sfinansowała wydanie dwóch interesujących książek utrwalających życie i dzieło Jarosława Zielińskiego.
Pierwszą z nich jest zbiór wierszy zatytułowany „Miejsca nieznane” – to nic innego jak ostatni rozdział „Słów i linii”, lecz tym razem jakże pięknie wydany. To zbiór wraz z futurystycznymi ilustracjami Ilony Zajączkowskiej będącymi mieszanką surrealizmu oraz inspiracjami, czy raczej impresjami mającymi źródła w popkulturze – trudno bowiem nie dostrzegać jakiegoś podobieństwa do okładek płyt grupy Marillion z lat 80tych ubiegłego wieku, czy kilku innych grup zwłaszcza rocka progresywnego jak choćby zespół Pendragon. Powstała książka konfekcyjna, lecz dzięki formie i meritum bardzo wartościowa. Zwłaszcza ze względu na poezję Jarka.
Drugą pozycją jest zbiór szkiców oraz recenzji, które dość obficie pojawiły się w przestrzeni publicznej. Za pióro sięgnęli nawet ci, którzy swego czasu dopytywali, a kim jest ten Jarosław Zieliński. Czy to dobrze? Dla twórczości Jarka na pewno. Oczywiście jeśli wierzyć w szczerość intencji olśnionych krytyków. Choć właściwie dlaczegóż nie wierzyć skoro wiersze Jarka są po prostu dobre i ciekawe?
Pokazuje to jednak i inną perspektywę, pokazuje dobitnie czego potrzeba polskiej poezji – a potrzeba odrobiny wsparcia, dobrej woli oraz trochę środków. Wtedy zaraz pojawia się organizacja, logistyka, klakierzy, wzbudzający zachwyt powszechny dla: dzieł, wierszy i twórczości – inspiratorzy. I ja absolutnie tego nie ganię. Wręcz przeciwnie. Wróćmy do Jarka i książki o Nim … książki opisującej „Jego głos” …
„Jestem głosem waszego świata”
Iście brawurowy tytuł. Czy oddający: sens, całą głębię oraz istotę poezji Jarka? Z tym pytaniem, kochani, pozostawię Was już sam na sam. Jeśli kupicie książkę i ją przeczytacie dotrzecie do jakiejś własnej perspektywy spojrzenia. Dobrze, krótko i niejako „po męsku” oddał to być może Andrzej Dębkowski, który w swojej recenzji pisze tak:
„Myślę jednak, że poezja Jarosława Zielińskiego nie musi się lękać o swoją przyszłość. Jego poezja daje nadzieję i utrwala fabułę jego życia, które już nie jest takie prywatne, a poza tym rozkłada się na płaszczyźnie rozpostartej między fascynacją i rozczarowaniem”
I myślę tu, że to bardzo ważna uwaga. Nasza poezja – nasza twórczość, ba, nawet całe nasze życie we współczesności to coś rozpostarte pomiędzy fascynacją a rozczarowaniem. To jakby syndrom czasów, w których przyszło nam żyć. Ważne będą proporcje tej zależności. Siły przeważania tej szali – istota, czego będzie więcej: czy potęgi fascynacji, czy już tylko nihilizmu rozczarowania? Pytanie to stawiam Wam – drodzy … wydawcy oraz … drodzy czytelnicy.