Krzysztof Gąsiorowski, którego nie dane mi było poznać.
Krzysztof Gąsiorowski – poeta legenda, człowiek legenda, bo przecież tyle o Nim słyszałem … od Kolegów i Przyjaciół, od innych poetów.
I co z tego? No to z tego, że to był … poeta kompletny.
Poeta do bólu prawdziwy, z tych najprawdziwszych.
Jako człowiek, równy człowiekowi, naturze ludzkiej ułomnej, jako poeta, równy bogom i muzom. I zapewniam Was…
Pamięć o Krzysztofie Gąsiorowskim nie zginie.
Wierzę, że jeszcze trochę pożyję. (być może to złudne – niezbadane przecież są wyroki losu…)
Ale i tak wierzę mocno, że w tym czasie nie pozwolę na unicestwienie pamięci o kilku ważnych, wielkich i niesamowitych poetach, których poezja być może dziś nie jest w centralnym obiegu Lipsko-Zagajewsko-Świetlickim czy jakimś innym, który nam się (również złudnie) wydaje jeszcze żywym, choć naprawdę również jest dojmująco społecznie martwy – jak i inne obiegi. Wszelkie obiegi poezji są dziś martwe, w martwym świecie, martwych dusz, w teatrze cieni i marionetek. Los poety jest dziś – ukryć się w korcu własnej emocji, erupcji słowa, umiejętności zachwytu, wiary w niedotykalne i unieść ten krzyż ze sobą w Nieistotnie i Zapomniane.
Jednak oświadczam. Póki my żyjemy będziemy o tę Pamięć walczyć. Ja przynajmniej będę. Ale i kilku moich przyjaciół, co do których wiem, że i oni tę walkę podtrzymają, pociągną – bo w nią głęboko wierzą. Kto? Na pewno Andrzej Dębkowski. Andrzej Wołosewicz, Jurek Zimny, Kazik Burnat, Stefan Jurkowski, Staszek Grabowski … wymieniam „młodszych”… To są ludzie, którzy nie ograniczają się do ja, do własnej poezji, własnej twórczości i własnych słów. Oni wierzą w słowa innych poetów. Wierzą w samą Poezję oraz jej moc, siłę, naturę i potęgę. Czy nadużywam monumentalnych słów? Być może. Może sam tu do siebie (dla dodania odwagi i animuszu) krzyczę w lesie niemocy przekonując sam siebie, że ta wiara zarówno mnie jak i was ocali.
I cóż z tego? …
Dobrze mi z tym.
Czego i wam życzę.
A kogo chcemy ocalić? Czy też co… chcemy ocalić od zapomnienia?
Słowa, los i twórczość takich jak Krzysztof Gąsiorowski (na przykład, między innymi…)… Marek Wawrzkiewicz – również poeta fascynujący, niesamowity, jego każdy wiersz to jakaś przygoda, inny świat, poetycznie uknuta historia, esencja wrażliwości … czyta się i zadziwia taką lekturą.
Wczytajcie się w te wiersze. To są inne światy. Niesamowite przestrzenie. To jest sama esencja współczesnej polskiej poezji, która tak ważne rzeczy nam prawi o nas samych i o całym tym nędznym świecie.
Powiedzmy o losie poety – dziś, właśnie dziś – Gąsiorowskim: (dla przykładu…)
Jeszcze przed świtaniem,
oby cichutko, aby nie zbudzić
dzieci i utyskiwań żony,
nie płosząc wiernego krzesła,
co dotąd czekało przy biurku,
aż zdrzemnęło się w drzewie,
wstać i podejść do okna i
dotknąć ciemności.
A potem zawrócić do lustra
i zobaczyć w nim – tę pustą noc,
i pokój, i w jego ciemnych oknach
za sobą jarzące się
światełko.
I tak stać, nieruchomo,
jeszcze przez chwilę,
niemal wierząc,
że lustro się zabliźni.
Dotknąć ciemności, i zobaczyć w niej …. …. Wszystko? Los, miłość, życie, sens, swoją wiarę, i tak stać niemal wierząc, że lustro się zabliźni… !!!
Genialne !!!
Jak to ująć lepiej? A jednak – przecież my, poeci, będziemy zawsze próbować. Ale póki co, kapelusz z głów, przed tym co napisał Krzysztof. Przed tym co pisze Marek. Uczmy się od nich.
Krzysztof Gąsiorowski…
Poeta kompletny.
I przy tej okazji powiem słów kilka o książce. Książce, nad którą pracował Andrzej Wołosewicz jeszcze w czasie, kiedy żył Krzysztof, a którą udało się wydać dopiero
teraz, ale jednak! zatytułowanej „Liryka”
Oto ona.
Zapraszam już, z góry, na wszelkie promocje, które będą jej towarzyszyć.
Pamięć o Krzysztofie nie zginie.
Co było do udowodnienia.
Amen.
A najbliższa … promocja tej książki odbędzie się: